Pociągiem z Betthyany ter to 45 minut. Najpierw przez Budapeszt, wzdłuż Dunaju, potem przez mało atrakcyjne podmiejskie miasteczka, wioski i już za chwilę jest Szentendre.
Od średniowiecza zasiedlane przez Serbów, co dziś głównie się przejawia w notorycznym oblężeniem przez turystów Corner Szerb Etterem. Amatorzy cevapcici i pljeskavicy mają tu swoją mała ojczyznę. Langosz? Z okienka w Fantazja Bufe, połowę taniej niż w Budapeszcie i dwa razy smaczniej. Gdy upał i tłuszcze dają się we znaki, nic tak dobrze nie robi, jak wiśniowy Floris kriek w Elisabeth Restaurant z widokiem na niewielki miejski rynek i Cerkiew Zwiastowania.
Zwiedzać też można, ale lepiej posiedzieć na ławce pod drzewkiem i patrzeć jak wolno i majestatycznie toczy się Dunaj. Można stąd popłynąć do Leanyfalu, gdzie swój wiejski dom miał Sandor Marai lub wrócić do Budapesztu. Rejs tak ze dwie godziny.
Serbskie przysłowie mówi: „Gdzie ci dużo obiecują, małą torbę przynieś.” Do Szentendre spokojnie możecie brać tę z ikei, bo fajnie jest.
*2022/2023