11 sty 2024

terra magris

 „Jest to miasto, które ma dwa oblicza — powiedział — przeciwstawne jedno względem drugiego: oblicze letnie i oblicze zimowe. W lecie Triest jest miastem południowym, ośrodkiem śródziemnomorskim, kąpieliskiem: jednym słowem, nadmorską miejscowością Południa. W zimie natomiast jest miastem Północy.

To dwojakie oblicze Triestu, południowe i północne, wyraźnie rozgraniczone dzięki zmianom pór roku pozwala rzucić światło na pewne strony silnie skontrastowanego charakteru jego mieszkańców; dodatkowo tłumaczy także sukces jego kawiarni; sukces, którego źródło i natura także są podwójne.


Rzeczywiście, triesteńskie kawiarnie, przestronne i przytulne niczym clubs, w zimie są typowo zimowe i nordyckie, dają ciepłe schronienie każdemu, kto chce sobie zrobić krótką lub dłuższą pauzę w zajęciach dnia, w towarzystwie grupy przyjaciół lub samotnie, czytając włoskie i zagraniczne gazety, przeglądając czasopisma lub ilustrowane tygodniki, które zawsze się tam znajdują; w lecie natomiast, dopasowując się do innego oblicza miasta o dwóch twarzach, obrastają rozstawionymi na zewnątrz stolikami, krzesłami i parasolami i stają się kawiarniami najzupełniej letnimi i południowymi, nieomal kąpieliskowymi.” Pier Antonio Qurantotti Gambini


To zajrzyjmy do jednej z nich. Claudio Magris tako rzecze: „San Marco, peryferia historii, to prawdziwa Kawiarnia, wyróżniająca się konserwatywną wiernością i liberalnym pluralizmem swoich bywalców. Pseudokawiarniami są te, w których koczuje jedno plemię, nieważne, czy eleganckich dam, dobrze zapowiadających się młodzieńców, alternatywnych ugrupowań czy nowoczesnych intelektualistów. (…) Kawiarnia jest akademią platońską, mawiał na początku wieku Hermann Barr; twierdził też, że czuje się dobrze w Trieście, bo tutaj ma wrażenie, że jest nigdzie. W tej akademii niczego się nie wykłada, ale uczymy się w niej towarzyskości i braku złudzeń. Można pogadać, coś opowiedzieć, nie da się wygłaszać kazań, organizować zebrań, prowadzić lekcji. Każdy przy swoim stoliku znajduje się blisko i jednocześnie daleko od sąsiada.”


Gazety codziennie świeże i pachnące. Dzienniki, miesięczniki, magazyny. Każdy znajdzie coś dla siebie. A i u nas było podobnie. W kawiarniach na drewnianych wieszakach, dostępne dla każdego kawopijcy, ale czytanie się u nas nie przyjęło i zniknęły jakiś czas temu. Trzeba się nacieszyć włoskimi. Weźmy taką La Gazetta dello Sport. Na 42 strony 37 o piłce, 2 ostatnie to polityka. I takie proporcje w życiu trzeba zachowywać.