29 lip 2024

corti

Na Korsyce nie lubią Francji. W Corte nie lubią najbardziej. Ta położona wysoko w górach, 7-tysięczna miejscowość, to kolebka korsykańskich separatystów. Przez chwilę nawet stolica niepodległej Republiki Korsykańskiej. 

Tu, jak i na całej wyspie, nie pogadasz spokojnie w wolof, mandinka czy berberyjsku, jak w Paryżu czy Marsylii. Rządzi korsykański, w ostateczności francuski. Wszystko imienia Pasquale Paoliniego, ojca niepodległości korsykańskiej. Napoleon wyjątkowo mniej hołubiony. Dom narodzin starszego brata Napoleona, Józefa, to rozpadająca się kamienica. Można się wspiąć kilka pięter w górę. Na korytarzu śmieci i ogólny syf. Nie wygląda jakby ktoś tu miał mieszkać. Z korytarza zacny widok na plac Jean-Pierre’a Gaffori z pomnikiem rzeczonego. Włocha z pochodzenia i obok Paoliniego, jednego z najważniejszych ojców niepodległości korsykańskiej.  

Miasto małe, klimatyczne, pełne uroku. Trochę jakby zatrzymane w czasie. Nad wszystkim góruje cytadela z niegdysiejszym garnizonem Legii Cudzoziemskiej. Wszystko bliziutko siebie, oddalone nie dalej, jak na strzał muszkietu. 









 




 















26 lip 2024

theth

Stasiuk już ma dość. Stasiuk już nie chce więcej jeździć. „Dziś jest już we wszystkich przewodnikach, że niby najbardziej odcięta od świata albańska osada. No więc pojechaliśmy. Niedawno zbudowali drogę, chociaż dalej koszmarnie się nią jedzie. Na miejscu pełno nowych domów i ludzi mówiących po angielsku… Chodzą i patrzą na te twoje ukochane góry. Myślisz sobie: co wy wiecie, ja tu byłem dziesięć lat temu, wtedy to było…”

Ale teraz też jest. Mimo, że to jeden wielki plac budowy. Z każdej strony dobiega stukanie młotków, hałas pił elektrycznych. Każdy coś buduje, grodzi teren pod restaurację, pole campingowe lub choćby parking czy budę z jedzeniem. Theth staje się prawdziwą stolicą Gór Przeklętych. Jeszcze w 2010 roku zamieszkiwało ją niespełna 100 osób, w 2030 r. wioska będzie oferować turystom 1500 łóżek. 

Jest już bankomat, sklep, nawet w kontenerze zamarkowana prowizoryczna stacja benzynowa, gdzie paliwo leją z baniaków. Turyści walą drzwiami, oknami i motocyklami. Na tabliczce z nazwą wsi i wysokością 747 metrów nad poziomem morza wlepki: „Świętokrzyskie motocyklistki”, „Dzikie Wieprze Poland Team” i  „Szybka setka adwenczers!”. Kilka metrów dalej, tuż przy centrum informacyjnym, imponująca mapa doliny, ale wzrok przyciągają kolejne artefakty z Polski: „Świńskie ryje” i „Garage u Kudłatego Sokołów Podlaski Globetrotter”. 

I ledwo widoczne, chyba wyryte tępym kozikiem lat temu z dziesięć: „TU BYŁEM ANDRZEJ”.