1 lip 2024

bastia i basta!

Niemców tyle, że od wojny nie widziałem więcej. Kamperami i motocyklami. Ale Polak zawsze pozna rodaka. 

- Na długo na Korsykę?

- Kilka dni - odpowiadam zgodnie z prawdą. 

- My całym busem na dwa tygodnie. Bazę wypadową mamy w Nonzy. 


O! Nonza. Powiedzieć im, że to miejsce wakacyjne Kota Jeleńskiego i Leonor Fini? Też wyruszali na swoje korsykańskie wakacje z kilkugodzinnym opóźnieniem, tyle że z Marsylii, a nie Livorno. Pół wieku minęło, a promy wciąż własnym życiem toczą się przez Morze Tyrreńskie, w głębokiej toni mając oficjalne rozkłady jazdy.


A więc Nonza. Odludna wioska na zachodnim wybrzeżu Korsyki z opuszczonymi ruinami klasztoru stała się dziś kurortem? Przecież jeszcze w latach 90. zamieszkiwało ją niespełna 100 osób. 


„…od trzech dni nie widziałem ani jednej ludzkiej sylwetki na horyzoncie. Że poza rybackimi łódkami rano (turkot motoru) nie ma żadnych odgłosów, jak ptaki (wcześnie rano), żaby (pod wieczór) i morze (kiedy są fale).” Pisał w 1971 r. Jeleński do Czapskiego, i dalej: „A więc wstajemy rano z Leonor koło piątej, herbata w ogrodzie, spacer, zbieranie owoców, przegląd nowych kwiatów, koło ósmej nowe śniadanie z przyjaciółmi (jest zawsze Lepri i jeszcze jeden albo dwóch przyjaciół). Potem korespondencja, trochę czytania - i morze.”


Nonza przy kolejnej okazji, teraz Bastia. Wstajemy koło dziewiątej, kawa na tarasie, spacer do Spara, wybieranie produktów na obiad, przegląd nowych wieści z instagrama, koło 11 nowa kawa już na mieście (jest zawsze coś słodkiego i jeszcze jeden albo dwa kieliszki wina). Potem korespondencja na whatsappie, trochę czytania - i widok na morze.


Konstanty A. Jeleński - Listy z Korsyki















 



 



 











 

 




 

 




 



 

 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz